Kilkanaście lat wstecz, z perspektywy mojego dzieciństwa wesele bardzo mocno kojarzyło mi się z totalnym szaleństwem. Jedzenie nieskończonej ilości słodkich placków i deserów, litry oranżady, ganianie się po dworze z innymi dzieciakami wśród balonów, przed ( jak to dawniej często bywało) remizą Ochotniczej Straży Pożarnej w miejscowości X. Dookoła tylu wujków i ciotek, a wraz z nimi dziesiątki (w kolorze koralu rzecz jasna) buziaków na policzkach (blech!).
I pamiętam jeszcze jak bardzo mocno walczyłam z sennością, aby doczekać się weselnego tortu i konkursów! Wszystkie konkurencje były nasze (najczęściej uczestniczyliśmy w nich z moim kuzynem), żaden Heniek czy Zdzisiek po kilku głębszych (Yhm!Yhm! KILKUNASTU raczej) nie był bardziej zwinny, szybki i przede wszystkim skoordynowany, aby zdobyć wygraną.
PS. Wygraną i tak trzeba było oddać rodzicom.. Chociaż na tych bardziej szanujących wczesną młodzież weselach - w nagrodę była wielka bomboniera !
A jak jest dziś? Trudno będzie spojrzeć na to z perspektywy małej dziewczynki, sama trochę już wyrosłam a dzieci jeszcze nie posiadam. Mimo to wydaję mi się, że tej imprezie brakuje "swojskości" z którą kiedyś bawiło się na weselach. Powiem szczerze, że w moich oczach polskie wesele robi się coraz bardziej może zagraniczne?
Państwo młodzi częściej stawiają na klasykę, elegancję i prostotę.
Detale odgrywają ważną rolę (tj odpowiednia czcionka na karteczkach dla gości, dekoracja stołów czy maleńki diamencik na paznokciu Pani Młodej).
Mimo wciąż często obecnego "wiejskiego za stola", jest również kącik ze słodkościami mający w swojej ofercie np. fontanny czekoladowe. Coraz częściej oprócz czystej polskiej "gorzałki" pojawia się profesjonalny bar oraz barmani serwujący wymyślne koktajle. Nie należy również pominąć budki ze zdjęciami i dużego, stojącego napisu "LOVE", rzecz jasna podświetlanego w nocy. Zdarzają się też animatorzy, więc rodzice mają chwilę spokoju, a dzieciaki szaleją gdzieś z paniami animatorkami. Fajerwerki to troszkę klasyka, ale co powiecie na gościa specjalnego? Robi wrażenie, co ?
Wizyta Zenka Martyniuka z Akcentu z pewnością wprawiła by nie jedną ciotkę Jolkę w totalny zawrót głowy. Szał, prawda?
W zasadzie to od atrakcji aż głowa boli, a i boleć może bo poprawin już coraz częściej się nie wyprawia, a ostatni goście (prawdziwi "hultaje", "melanżownicy" i jak tam ich zwał, tak zwał) wychodzą z wesela o 4 rano! Sięgając pamięcią do oczepin to zamężne i żonaci też udział biorą, więc nawet się babcia jedna z drugą niech nie napawa nadzieją, że wnuk muchę czy wnuczka welon złapie,
bo ta " od Cześka widocznie rozwodziła się będzie bo welon łapać poleciała. "
bo ta " od Cześka widocznie rozwodziła się będzie bo welon łapać poleciała. "
Podsumowując - cóż, na trendy rzadko mamy wpływ, narzucają je nam często inni. A nowoczesna Młoda Para nie chce tylko wypaść gorzej, jak na nasze czasy przystało. Jednak atmosfera panująca na weselu w dużej mierze zależy od gości tam obecnych ! Dlatego pamiętajmy, że nie jesteśmy na weselu TYLKO od parady! Trzeba się również dobrze bawić.
Moje prywatne weselne- Baby Boomer + brokat. |
Macie jakieś własne przyjemne lub mniej przyjemne doświadczenia z wesel?
Podzielcie się nimi ze mną w komentarzach.
Buziaki ;*